[1995] Preacher: Standing Tall

 

"Rozchmurz się kaznodziejo, jesteś uratowany."
[Cassidy]

Śledząc losy wielebnego Custera i jego pokręconych towarzyszy drogi można wysnuć prosty wniosek, że cała historia z ich udziałem to jedno wielkie pasmo nieszczęść. Historia mniej lub bardziej – w mojej ocenie: zdecydowanie bardziej – okraszona sporą dawką wulgaryzmów, flaków i dwuznacznych propozycji. Czwarty tom serii Preacher potwierdza tą regułę.

[2001] Hellblazer: Highwater


Dość często mam okazję czytać o małych, odizolowanych oraz porzuconych społecznościach. O miejscach, gdzie początkowo niegroźne i lekceważone przez mieszkańców idee stopniowo urastają do rangi wielkich, niebezpiecznych wizji. To właśnie owe ośrodki są nierzadko miejscem narodzin jednostek głoszących szalone plany naprawy świata. To właśnie owe jednostki są źródłem licznych dramatów, o których wspominało wielu cenionych pisarzy. Do tych tragedii nawiązywał Cormac McCarthy tworząc swoje mroczne światy, o tych tragediach możemy przeczytać wędrując wraz z Lovecraftem przez ziemie Nowej Anglii, czy przejeżdżając przez Derry Stephena Kinga. Ostatecznie do jednej z takich społeczności zawitał także tytułowy Hellblazer.

[1939-1957] August Derleth - Maska Cthulhu

 

Jak wiele klasycznych opowieści grozy czeka w kolejce na swój debiut w Polsce? Z każdym rokiem coraz mniej. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że od dwóch, trzech lat możemy zaobserwować wzrost zainteresowania pracami sprzed kilkudziesięciu a nawet kilkuset lat. Coraz częściej padają pytania o autorów wcześniej pomijanych czy wręcz zapomnianych, także tych tworzących weirdową pulpę. Naszła nas ochota na zgłębianie podwalin gatunku? A może najzwyczajniej w świecie szukamy odskoczni od horroru współczesnego? Niezależnie od przyczyn zjawiska warto je wspierać – co de facto czynimy – i pielęgnować. W naturalny sposób prośby czytelników znajdują odzwierciedlenie w zapowiedziach poszczególnych wydawnictw. Do oficyny pana Pawła Marszałka, jeszcze do niedawna będącego prawdziwym outsiderem polskiej sceny wydawniczej, dołączają kolejni promotorzy dawnej grozy. Wśród nich ekipa Wydawnictwa IX.

[1897] Howard Phillips Lovecraft - Mała szklana butelka

 

Zapewne wielu z nas życzyłoby sobie, aby już pierwsze próby literackie Lovecrafta zawierały cząstkę jego późniejszych, koszmarnych wizji. Z pewnością byłaby to ładna wisienka na weirdowym torcie wspomnianego pana, należycie wzmacniająca jego kultowość w horrorowym świecie. Niestety, całkowicie – pomimo prób pewnych osób związanych z grą Call of Cthulhu – oderwana od rzeczywistości.

Małą szklaną butelkę [ang. The Little Glass Bottle] Lovecraft napisał w 1897 roku, mając około sześć lat. Czy ten fakt sam w sobie nie świadczy już o pewnej jego wyjątkowości? Czy nie jest to rzecz niezwykła? Sześcioletni chłopiec napisał opowiadanie, w dodatku drugie. W tym samym roku – trochę wcześniej – powstała krótka historyjka The Noble Eavesdropper, lecz niestety tekst nie przeszedł próby czasu.

[1985] Thomas Ligotti - Dreams for Sleepwalkers

 

Są takie opowieści, po których czytelnik musi odpocząć. Ochłonąć i nabrać sił. Są opowiadania nie będące właściwie opowiadaniami lecz dziurkami od klucza, przez które próbujemy poznać tajemnice innych światów. Zerkamy i usiłujemy zrozumieć. Obserwujemy zaledwie fragment, ale mi osobiście w zupełności to wystarcza. Nie chciałbym widzieć więcej. Tego całego lunaparku z szalonymi atrakcjami. Dzieci o główkach pokrytych szkliwem, dzieci widzących więcej niż niejeden dorosły. Dziwnych roślin z ostrymi ząbkami i dyniowatej widowni na pokazie pijanego kuglarza. Nie chciałbym trafić do krain pana Ligottiego. Ani w pełni pojąć ich sekrety.