Komiksowe uniwersum Aliens to nie tylko opowieści bazujące na przygodach bohaterów z filmu Jamesa Camerona z 1986 roku. To nie tylko koszmary dręczące nastoletnią Newt czy zagubiony Hicks nieustannie próbujący udowodnić swoją wartość. W lipcu 1990 roku wydawnictwo Dark Horse Comics zaprezentowało Aliens: Advent / Terminus, historyjkę całkowicie niezależną i oderwaną od wydarzeń opisanych we wcześniejszych komiksach [cykl Marka Verheidena, czyli Outbreak, Nightmare Asylum, Earth War]. Wspomniany komiks był pewnego rodzaju eksperymentem mającym zweryfikować, jak dokładnie ma funkcjonować wszechświat opanowany przez ksenomorfów. Miał udzielić odpowiedzi, czy twórcy związani z serią Aliens powinni nadal korzystać głównie z filmowej spuścizny, czy też zaryzykować i postawić na coś zupełnie nowego, silnie autonomicznego.
Artystami odpowiedzialnymi za projekt Aliens: Advent / Terminus zostali Paul Guinan – dbający także o stronę graficzną – oraz Anina Bennett, których powinniśmy kojarzyć przede wszystkim z ciekawej – głównie z uwagi na silny akcent postaci kobiecych – serii science fiction Heartbreakers. Warto także wspomnieć, że Paul Guinan to współtwórca opowieści Cargonauts [1986], nazywanej w pewnych kręgach "prekursorem Firefly". Historia Aliens: Advent / Terminus pierwotnie opublikowana na łamach antologii Dark Horse Presents [#042-#043, lipiec – sierpień 1990] doczekała się także edycji polskiej. Na początku 2000 roku można się było z nią zapoznać czytając Aliens: Widmo, ósmy numer serii Mega Komiks od wydatwnictwa TM-Semic.
Fabuła Aliens: Advent / Terminus niczym specjalnym nie zaskakuje – choć można jej elementy odnaleźć w filmie Alien vs. Predator Paula Andersona – i doprawdy ciężko byłoby przez nią przebrnąć, gdyby nie została rozpisana na zaledwie czternastu stronach. Bohaterami historii jest grupka poszukiwaczy przygód, łaknąca nieśmiertelnej sławy i wielkich bogactw. W trakcie badania wnętrza tajemniczej piramidy – momentami do złudzenia przypominającej egipskie budowle – zostają zaatakowani przez grupę ksenomorfów. Naturalnie, nasi bohaterowie przystępując do zadania doskonale zdają sobie z potencjalnych niebezpieczeństw – w końcu coś tam słyszeli o straszliwych obcych – ale ostentacyjnie je ignorują. Rzucając uwagi w stylu "im większy horror tym większa zapłata" niestrudzenie podążają naprzód, aż do mocno przewidywalnego finału.
Aliens: Advent / Terminus to bardzo przeciętny komiks, w którym ciężko wskazać mocne strony. Postacie wydają się totalnie odrealnione, ich głupota i lekkomyślność są bardziej przerażające niż niejeden atak ksenomorfów. Być może Paul Guinan i Anina Bennett chcieli stworzyć karykatury bohaterów znanych chociażby z opowieści Marka Verheidena. Być może bezmyślnie działania niedoszłych odkrywców zostały specjalnie spotęgowane, aby tym wyraźniej wyeksponować odwieczną prawdę zawartą w słowach "chciwość nie popłaca". Niezależnie jednak od wszystkiego Aliens: Advent / Terminus odradzam osobom nie będącym wielkimi miłośnikami graficznych historii z udziałem ksenomorfów. Mogą one spokojnie pominąć niniejszy komiks w swoich planach czytelniczych i sięgnąć po coś zdecydowanie ambitniejszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz