Za kilka dni dzięki uprzejmości i staraniom wydawnictwa Vesper otrzymamy wznowienie powieści Obcy Alana Deana Fostera. Choć posiadam wydanie z 1992 roku – z całym szacunkiem, ale w okropnym tłumaczeniu Jana Kraśki – to z całą pewnością trzynastego listopada po raz kolejny powiększę domową biblioteczkę. Historia wykreowana przez Dana O'Bannona i Ronalda Shusetta, rozsławiona za sprawą filmu Ridleya Scotta, niezmiennie sytuuje się w czołówce moich ulubionych wizji science fiction. Nie potrafię powiedzieć ile razy obserwowałem zmagania załogi statku Nostromo z kosmicznym „nieznanym”. Na pewno nie jest to mała liczba. W związku z powyższym czas upływający do wspomnianej premiery postanowiłem umilić sobie sięgając po historię Aliens: Outbreak.
Za scenariusz Aliens: Outbreak odpowiada Mark Verheiden, amerykański twórca którego powinniśmy kojarzyć zarówno ze świata komiksu – oprócz uniwersum Aliens aktywnie wspierał chociażby serię Predator [Concrete Jungle, Cold War, Dark River] – jak i telewizji. Współpracował przy powstawaniu seriali Smallville, Battlestar Galactica, Caprica, Ash vs Evil Dead oraz wyczekiwanego przeze mnie Swamp Thing. Strona wizualna projektu Aliens: Outbreak została powierzona Markowi Nelsonowi, także mocno zaangażowanemu w „kosmiczne” projekty w ramach wydawnictwa Dark Horse Comics. Plansze Nelsona, przyciągające i pełne szczegółów nadających opowieści ducha realizmu, to zdecydowanie najmocniejszy punkt serii. Obserwując Obcego – czy to kucającego na próbniku penetrującym wrak dryfującego statku, czy to rozszarpującego przerażonego marines – możemy niemalże poczuć z jak wielkim pietyzmem artysta przystępował do pracy nad przedstawicielami tej – kultowej obecnie – rasy.
Aliens #002 [09.1988]
Aliens #003 [11.1988]
W zamyśle twórców Aliens: Outbreak powstawał z myślą o kontynuacji historii zapoczątkowanej filmem Aliens Jamesa Camerona z 1986 roku. W pierwszych zeszytach czytelnik ponownie spotyka starych znajomych, w tym konkretnym wypadku Newt i kaprala Dwayne’a Hicksa. Choć od wydarzeń na Acheronie minęło wiele lat – „umorusana” dziewczynka wyraźnie wydoroślała – koszmarne wspomnienia nie pozwalają bohaterom normalnie funkcjonować. Ich życie przypomina wegetację i sprowadza do nieustannych wewnętrznych zmagań; tylko od czasu do czasu przerywanych dzięki różnego rodzaju znieczulaczom. Rebeccę Jorden odnajdujemy w podejrzanym – w końcu to jednostka naukowa z uniwersum Aliens! – ośrodku psychiatrycznym, zaś porucznika Hicksa w zwykłej jednostce wojskowej. Żadne z nich nie podejrzewa, że są obiektami wnikliwych obserwacji zarówno ze strony amerykańskiego rządu, jak i organizacji Bionational Corporation.
Właściwa fabuła zostaje zawiązana wraz z pojawieniem się na scenie pułkownika Billa Stephensona i doktora Waidslawa Orony. Wyciągając Hicksa z żołnierskiego letargu proponują mu wycieczkę na rodzinną planetę Obcych celem dostarczenia amerykańskiemu rządowi „okazów” nowej broni biologicznej. Szukający odkupienia marines – będąc na LV-426 nie zdołał ocalić przyjaciół – zgadza się po raz kolejny rzucić wyzwanie kapryśnemu losowi. Oczywiście wspiera go oddział doborowych żołnierzy; jednostka zachowaniem do złudzenia przypominająca ekipę wysłaną na Acherona. Koniec końców w misji bierze udział także Newt, którą od przykrych eksperymentów medycznych ponownie ratuje jej dzielny obrońca sprzed latt.
Śledząc fabułę Aliens: Outbreak wypada przyznać, że Mark Verheiden z powierzonego mu zadania wywiązał się nad wyraz dobrze. Przez blisko sto siedemdziesiąt stron umiejętnie budował napięcie wykorzystując w scenariuszu zarówno motywy sprawdzone, jak i rozwiązania mocno nowatorskie. Obok znanego wątku o amerykańskich marines odbywających kosmiczny spacer, obok chciwej korporacji marzącej o stworzeniu kontrolowanego zabójcy doskonałego, otrzymaliśmy Królową – w genialnej wersji Marka Nelsona! – wykorzystującą naiwnych ludzi i bezwzględnego socjopatę wyznającego zasadę „cel uświęca środki”. Całość dopełnił niesamowity motyw sekty – Kościoła Niepokalanego Wylęgu – widzącej we wspomnianej Królowej prawdziwego Mesjasza, ofiarującego ludzkości „ostateczną komunię”. Postać „wielebnego” Salvaje i rozpowszechniana przez niego idea stanowią jeden z najciekawszych punktów całego komiksu. A scena z wyznawcami oddającymi się Mesjaszowi? Po prostu warta zapamiętania; coś niesamowitego. Podobnie jak i wątek miłosny pomiędzy Newt a jednym z marines sierżanta Hicksa. Jeżeli kogoś interesują kwestie typu „czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” na pewno będzie usatysfakcjonowany. Cieszę się, że w Aliens: Outbreak nie zabrakło miejsca dla tematów poruszających poważne zagadnienia. To właśnie dzięki niecodziennym i pomysłowym motywom pobocznym – oraz genialnym szkicom – warto poznać historię opowiedzianą przez Marka Verheidena i Marka Nelsona.
Aliens #005 [05.1988]
Aliens #006 [07.1988]
Początkowo Aliens: Outbreak został rozpisany na sześć zeszytów, publikowanych od maja 1988 do lipca 1989 roku. Pozytywne przyjęcie historii Verheidena ze strony fanów doprowadziło do jej wielokrotnych wznowień; jednak w lekko zmodyfikowanej formie. Premiera Alien3 [05/1992] Davida Finchera wymusiła na władzach Dark Horse Comics wprowadzenie zmian w oryginalnym scenariuszu, celem zachowania zbieżności fabularnej komiksów z filmami. Z pierwszymi modyfikacjami czytelnicy mogli zapoznać się już w drugiej połowie 1992 roku w powieści Aliens: Earth Hive [pl Obcy: Mrowisko] Steve’a Perry’ego. I tak, sierżanta Hicksa zastąpił David Wilks, a Newt zmieniła się w Billie - najmłodszą osobę, która przeżywał inwazję ksenomorfów na kolonialnym świecie Rim. Po wielu latach – dokładnie 26 kwietnia 2016 roku – wydawnictwo Dark Horse Comics powróciło do pierwotnego zamysłu Marka Verheidena zamieszczając go w Aliens 30th Anniversary: The Original Comics Series. W listopadzie 2017 roku wydawnictwo Scream Comics zaprezentowało polską wersję komiksu.
Aliens: Earth Hive Steve Perry [09/1992]
Aliens 30th Anniversary: The Original Comics Series [04/2017]
Aliens 30th Anniversary: The Original Comics Series [11/2017] wydanie polskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz