[2008] B.P.R.D.:1946


Mignolaverse to coś więcej, niż Hellboy, jego nieustanne żarciki oraz nonszalancki sposób bycia. To nie tylko garść obłąkanych okultystów i ich pomagierów, na których polują jeszcze bardziej niezrównoważeni amerykańscy agenci. Mignolaverse to skrupulatnie snuta opowieść, historia o niesłychanie dużej liczbie motywów i wątków. Wątków mniej lub bardziej wciągających, ale nieodzownych dla właściwego zrozumienia danego uniwersum.

W styczniu 2008 roku panowie Mike Mignola oraz Joshua Dysart postanowili uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć czytelnikom o początkach działalności profesora Trevora Bruttenholma. Do tego czasu – dla przypomnienia: pierwszy zeszyt serii B.P.R.D. wystartował w styczniu 2002 roku – fani Mignolaverse zdążyli już dość dobrze poznać kulisy prac Biura Badań Paranormalnych i Obrony, ogólną strukturę organizacji oraz przedmiot jej zainteresowań. Brakowało jednak stosownego słowa wstępu, wprowadzenia mającego wypełnić chronologiczne luki. Tak narodziła się koncepcja niniejszego komiksu. Opowieści mającej zdradzić czytelnikom kulisy pierwszych kroków młodego Trevora Bruttenholma w okrutnym, pełnym zagadek świecie.

B.P.R.D.:1946 przenosi nas do powojennego, okupowanego i podzielonego Berlina. Na ulicach miasta pełno niszczejących domów, wegetujących – nie można tego inaczej nazwać – istot oraz dzieci sprzątających gruz za marne racje żywnościowe. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim trwa miejsce radziecko-amerykańska rywalizacja o okultystyczne sekrety poległej Trzeciej Rzeszy. Z ramienia "Wuja Sama" działania koordynują wspomniany profesor Bruttenholm oraz jego towarzysz doktor Howard Eaton. Dla niewtajemniczonych podpowiem, że obaj panowie poznali się wiosną 1939 roku, podczas próby odnalezienia manuskryptu Dialogus Goetia [Bishop Olek's Devil]. Obaj działacze B.P.R.D. zamierzają przeszukać archiwa nazistowskich uczonych a także liczą, że zdołają uzyskać informacje na temat pewnego młodego, czerwonoskórego diabełka. Tego samego, którego Bruttenholm znalazł dwa lata wcześniej w okolicach East Bromwich.

Niewątpliwie całej historii dużo uroku dodaje tymczasowy sojusz naszych bohaterów z Warwarą, zagadkową dziewczynką nadzorującą pracę agentów Związku Sowieckiego. Kim ona właściwie jest? Skąd posiada tak bardzo rozległą wiedzę? Czy można jej zaufać? Bruttenholm nie potrafi albo też nie chce odkryć prawdy. W końcu współpraca z Warwarą dostarcza bardzo wymiernych korzyści. To dzięki niej poznaje kulisy programu himmlerowego "Vampir Sturm", dowiaduje się o okrutnej "Akcji T4" – wymordowanie blisko stu osiemdziesięciu pacjentów szpitala psychiatrycznego – oraz odkrywa prawdę o niedoszłym sojuszu pomiędzy przywódcami hitlerowskiej Rzeczy a hrabią Vladimirem Giurescu. Tak, tym samym hrabią z opowieści Wake the Devil. Owe porozumienie z Warwarą przypomina sojusz ze złem i to przez duże Z, ale niestety sojusz konieczny. I Bruttenholm doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Rozumie, że w pojedynkę ma niewielkie szanse. I ma rację.

B.P.R.D.:1946 to komiks dla tych, którzy nad typowe mordobicie – od razu mówię, że brakuje w nim Hellboya zachęcającego do bezwzlędnego ataku na nazistowskich sukinsynów – przekładają dość opieszale snutą opowieść z pogranicza horroru i kryminału. Duet Bruttenholm-Eaton niczym para detektywów, fascynatów zjawisk paranormalnych próbuje połapać się w zawiłym labiryncie spisków oraz diabelskich paktów mających zapewnić zwycięstwo hitlerowskiej wizji świata. A mają nad czymś się głowić. Eksperymenty na ludziach, wampiry – choć nie tak krwiożerczo odmalowane jak w serii Baltimore – demony cara Piotra, nazistowscy kaci i Herman von Klempt ze swoimi Kriegaffe. Innymi słowy dużo dobra od pana Mignoli. Zdecydowanie polecam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz