Od dawna wiadomo, że przywołany autor potrafił i nadal potrafi przyprawić czytelników o szybsze bicie serca. Zwłaszcza, jeżeli nasza wyobraźnia łatwo ulega sugestywnym obrazom płynącym z opowiadań grozy oraz jeżeli przed lekturą właściwego tekstu zadbamy o odpowiednie warunki. Naturalnie chcąc należycie zgłębić klimat danej opowieść nie musimy szukać odludnego miejsca, pełnego gobelinów pokrytych warstwą kurzu, z wielkim kominkiem zapożyczonym prosto z domu Emerica Belasco. Wystarczy wieczorna cisza, kot na kolanach i chwila zadumy, aby proza mistrza Edgara zaczęła na nas oddziaływać. Wbrew pozorom mechanizmy wykorzystywane przez owego artystę do wzniecania lęku skutecznie przeszły próbę czasu i z powodzeniem sprawdzają się także dzisiaj. Czyż wizyta w komnacie zmarłej Berenice nie przyprawia o prawdziwe dreszcze? Przed blisko dwustu laty owa wyprawa Egeusza do krainy "tchnącej śmiercią" dla wielu czytelników stanowiła barierę nie do pokonania. Do wydawcy noweli – jej debiut miał miejsce na łamach magazynu Southern Literary Messenger w marcu 1835 roku – płynęły skargi na zbyt wielką dawkę terroru w utworze. Wierzę, że i współczesny odbiorca mógłby poczuć się ciut nieswojo zapoznając się z utworem po raz pierwszy. W Berenice odnajdujemy wiele elementów wzmacniających obecną w opowiadaniu makabrę. Na uwagę zasługuje motyw pogrzebania żywcem, zbezczeszczenia grobu oraz obraz postaci nękanej przez chorobę psychiczną. Okrutne schorzenie, które w tragicznym finale popycha słabą jednostkę do popełnienia straszliwej zbrodni. Czynu koszmarnego, ale mnie osobiście wprawiającego w mniejsze odrętwienie niż iście chirurgiczna precyzja Poego – przywodząca mi na myśl wywody Filipa Szyszko z Za drzwiami prosektorium – w objaśnianiu przypadłości Egeusza. Chora fascynacja bohatera zębami ukochanej to jeden z najbardziej barwnych – mogących wywołać prawdziwy zawrót głowy – fragmentów opowiadania.
Częstym pragnieniem bohaterów Poego – skłaniającym do czynów nie mniej plugawych, niż postępek Egeusza – jest próba oszukania śmierci. Koronnym przykładem jednostki rzucającej wyzwanie Kostusze jest oczywiście słynna Ligeja. Ulotna piękność, o "urodzie istotnie doskonałej", o intelekcie przekraczającym pojmowanie prostych śmiertelników. Od pierwszych wersów jawi się ona jako postać intrygująca, niemalże boska, niezwykle silnie oddziaływająca na otoczenie. To jej magnetyzm, zwielokrotniony – jak możemy zakładać – przez wiedzę zdobytą w zakazanych księgach wiedzie maluczkich tego świata ku tragicznemu końcowi. To za sprawą wspomnień – "W rozkołysaniu snów opiumowych (…) zdarzało się, iż śród ciszy nocnej powtarzałem głośno jej imię..." – o lady Ligei jej małżonek-wdowiec popada w coraz większy obłęd, przy okazji zarażając nim kolejne, bliskie sobie osoby. Ligeja – tym razem nowela zasiliła łamy magazynu American Museum [wrzesień 1838] – chyba jeszcze dobitniej niż Berenica uwidacznia z jaką literacką gracją i opanowaniem Poe zasiewa strach wokół nieostrożnego odbiorcy. Weźmy chociażby wizytę w komnacie lady Roweny Trevanion z Tremaine. Za sprawą kunsztu Poego przeradza się ona w podróż po świecie pełnym makabrycznych scen. Wyprawę do miejsca, gdzie teraźniejszość miesza się z przeszłością, gdzie falujący "korowód upiornych kształtów" potrafi zahipnotyzować i doprowadzić do pomieszania zmysłów. Grozy opowiadaniu dodają także opisy szmerów – ilekroć docieram do tego momentu przed oczami ponownie widzę mury Exham Priory – drażniących świadomość Roweny, jak również obserwacja wewnętrznych zmagań bohatera czuwającego nocą nad trupem małżonki.
Nowelą zgłębiającą zagadnienie życia wiecznego jest także Morella, w mojej ocenie najmroczniejsza z grona nowel wspomnianych w niniejszym tekście. Podobnie jak w przypadku Ligei tytułowa postać to istota obdarzona niezwykle silnym magnetyzmem, potrafiąca podporządkować sobie jednostki słabe, jak również szukające w swoim życiu jakiegoś skonkretyzowanego celu. Ofiarą owego czaru pada anonimowy – jak w większości historii Poego – narrator opowieści, powoli kroczący ścieżkami czarnej magii pod czujnym okiem wymagającej nauczycielki. Morella to przerażający obraz fascynacji drugą osobą, fascynacji przytłaczającej i zmuszającej do realizacji nawet najbardziej diabolicznych planów. Nasz bohater jest świadomy ciążącej nad nim klątwy, lecz nie jest w stanie przeciwdziałać wyniszczającemu go urokowi. Pragnie śmierci małżonki – "Mam, że wyznać, że z natężoną i pochłonną żądzą wyczekiwałem chwili zgonu Morelli?" – jej odejścia i własnej wolności, ale jego pragnienia są niczym w porównaniu z mistycznymi łańcuchami. W swojej noweli – opublikowanej po raz pierwszy w Southern Literary Messenger w kwietniu 1835 roku – Edgar Allan Poe snuje rozważania na temat duchowej nieśmiertelności, możliwości przenoszenia własnej osobowości do kolejnych ziemskich powłok. Podejmowane przez Morellę działania sprowadzają się do przezwyciężenia śmierci poprzez zawładnięcie ciałem kolejnej osoby. Jeżeli kogoś interesuje motyw opętania, reinkarnacji to Morella jest opowiadaniem właśnie dla niego, stanowi ona bardzo ciekawy przykład spojrzenia na ową tematykę oczami dziewiętnastowiecznego poety.
Opowieścią zamykającą rozdział Śmiertelny uścisk miłości jest utwór Eleonora z 1842 roku, będący romantyczną spowiedzią człowieka obłąkanego, "bez stresu i kompasu żeglującego po bezgranicznych oceanach niewysłowionej światłości". To wizja miłości – oddziaływającej nie tylko na kochanków, lecz i na całą rzeczywistość wokół nich – która pokonała śmierć i przełamała podstawowe prawa natury. I to właśnie obraz prawdziwej miłości jest tym, co wyróżnia Eleonorę na tle pozostałych nowel. Miłości, która pomimo ustania nie wpędza w winę i nie zmusza do szukania ukojenia w środkach odurzających. Ponowne spotkanie kochanków – nawet jeżeli zawierające w sobie pierwiastek tajemniczości i niesamowitości – nie emanuje grozą. Raczej przypomina szczęśliwe pożegnanie, zamknięcie starego rozdziału i rozpoczęcie nowego. Być może Eleonora to spowiedź samego autora? Poe miał nieszczęście być świadkiem śmierci wielu bliskich mu kobiet. Być może poprzez niniejszą nowelę chciał dać wszystkim do zrozumienia, że życie nieustannie brnie do przodu. Natura odradza się, umiera i nic nie trwa wiecznie.
* Autorami zamieszczonych ilustracji są Harry Clarke [dwie pierwsze] oraz Byam Shaw [ostatnia]
* Zamieszczone w tekście cytaty pochodzą z Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze Edgar Allan Poe; wyd. Vesper; Poznań 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz