[1994] Hellboy: Seed of Destruction


W sierpniu 1993 roku na łamach San Diego Comic Con Comics #2, ukazała się czarno-biała historyjka Hellboy: World's Greatest Paranormal Investigator będąca oficjalnym debiutem tytułowego bohatera. Zgodnie z oczekiwaniami twórców prezentacja postaci Hellboya, choć bardzo krótka – zaledwie czterostronicowa – szybko wzbudziła zainteresowanie uczestników popkulturowego zjazdu. Kilka miesięcy później, w marcu 1994 roku, nakładem Dark Horse Comics został wydany pierwszy zeszyt mini-serii Seed of Destruction [pl Nasienie zniszczenia], będący właściwym wprowadzeniem demonicznego bohatera na komiksowe salony. To właśnie wówczas amerykański artysta Mike Mignola i scenarzysta John Byrne – ten sam, który współpracując z DC Comics kilka lat wcześniej odnowił postać Człowieka ze Stali – powołali do życia Hellboya, tj. piekielnego chłopca, „dziecko niespodziankę” z angielskiego kościoła w East Bromwich oraz przyszłego członka Biura Badań Paranormalnych i Obrony [B.B.P.O.].

Pod koniec grudnia 1944 roku grupa naukowców z Brytyjskiego Towarzystwa Paranormalnego wspierana przez amerykańskich komandosów przybywa do wspomnianego kościoła w East Bromwich, gdzie wedle uzyskanych informacji mają działać nazistowscy okultyści. Niestety, na miejscu zamiast znienawidzonych „Szkopów” zastają małego potworka, któremu jeden z badaczy, konkretnie młody Trevor Bruttenholm, nadaje przydomek Hellboy. Na tym kończy się opowieść wprowadzająca – przedstawiona, jako zapis z dzienników świadka przytaczanych wydarzeń, sierżanta George'a Whitmana – a fabuła przeskakuje o pięćdziesiąt lat. W nowojorskiej siedzibie B.B.P.O. Hellboy odwiedza wiekowego Bruttenholma, który wspomina o swojej ostatniej ekspedycji na tereny Arktyki i odkryciu tajemniczych ruin skutych lodem. Zwierzenia naukowca przerywa atak żabiego wampira, który mordując przybranego ojca Hellboya poważnie wkurza tego ostatniego. Pierwszy zeszyt opowieści Seed of Destruction to przede wszystkim szybka prezentacja świata, w którym przyszło funkcjonować naszemu rogatemu bohaterowi. Rzut oka na rzeczywistość pełną okultystycznych tajemnic i zapomnianych magów, na rzeczywistość której ważnym elementem są potwory rodem z rojeń Lovecrafta.






W drugim zeszycie mini-serii następuje zawiązanie właściwej akcji – Hellboy i jego koledzy z B.B.P.O. przybywają do wiktoriańskiej rezydencji rodziny Cavendishów, gdzie czeka na nich Grigorij Rasputin – ale dynamikę fabuły delikatnie hamuje specyficzna kreska, kojarząca się bardziej z dziewiętnastowiecznymi opowieściami ghost story niż pojedynkami przedstawicieli tajnych organizacji. O co dokładnie chodzi? Mike Mignola nie jest artystą, którego styl przychodzi łatwo zaakceptować. Pamiętam moje pierwsze dorosłe – nie biorę pod uwagę historii Sanctum, którą czytałem gdy miałem lat naście i nie przywiązywałem wówczas zbytniej uwagi do walorów artystycznych komiksów – spotkanie z twórczością Mignoli. Miało miejsce w trakcie lektury Wolverine: The Jungle Adventure [1990], gdzie recepcję utrudniała właśnie „dziwna” kreska twórcy, pełna wizualnych niedopowiedzeń i myślowych skrótów. Na podobne „problemy” możemy natrafić śledząc fabułę Seed of Destruction, jednak z czasem przestajemy zwracać na nie większą uwagę a nawet zaczynamy uważać je za nieodzowny element wystroju scenariusza. Proces akceptacji nietypowego artyzmu Mike’a Mignoli przychodzi stopniowo, wraz z wsiąkaniem czytelnika w tematykę opowieści, którą de facto z zeszytu na zeszyt cechuje coraz większa różnorodność.

Seed of Destruction to świetny przykład komiksu, w którym każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie. Choć główny motyw stale lawiruje gdzieś pomiędzy kosmicznym zagrożeniem prosto od Lovecrafta a wizją szalonego okultysty, to John Byrne i Mike Mignola wzbogacili opowieść tyloma wątkami pobocznymi, że doprawdy trudno o powtarzalność i nudę. Osoby pamiętające Waltera Donovana i jego drogę do Świętego Graala [Indiana Jones and the Last Crusade, 1989] czy też fani działań Red Skulla [Captain America: The First Avenger, 2011] ponownie będą mieli okazje spotkać nazistów szukających boskiej pomocy w wygraniu wojny. Miłośnicy nawiedzonych domów i mrocznych korytarzy wspaniale odnajdą się w ponad stuletniej posiadłości Cavendishów. Jeżeli ktoś tęskni za opowieściami o spragnionych wolności, starych bogach – dodajmy: wcieleniach czystego zła – to lektura Seed of Destruction nie będzie błędem. Widać, że Mignola i Byrne odrobili zadania domowe, przygotowali się, wyposażając komiks w elementy niezbędne do zbudowania nastroju przynależnego horrorom.

Przeznaczeniem moim jest doprowadzenie do upadku całego rodzaju ludzkiego.
[Hellboy: Seed of Destruction #003; 05.1994]

Atmosfera tajemnicy otaczającej postać Hellboya, wizja dawno zapomnianych wierzeń czy obraz przeznaczenia definiującego życie jednostek zostały bardzo dosadnie odmalowane w trzeciej i czwartej części Seed of Destruction. Prezentują one konfrontację – a właściwie są do niej wprowadzeniem – tytułowego bohatera ze wspomnianym wcześniej Grigorijem Rasputin. Ukazują starcie, w trakcie którego poznajemy plany rosyjskiego okultysty względem rodzaju ludzkiego, jak i jego zamiary względem samego Hellboya. Dodatkowo czytelnikowi zostają przedstawieni potężni Ogdru Jahad, ruiny ich arktycznej świątyni oraz działania głównego akolity potwornych bóstw; działania mające doprowadzić do Rangaroku [Końca Świata]. Czy można chcieć czegoś więcej?





Hellboy: Seed of Destruction #001 [03.1994]
Hellboy: Seed of Destruction #002 [04.1994]
Hellboy: Seed of Destruction #003 [05.1994]
Hellboy: Seed of Destruction #004 [06.1994]

Seed of Destruction można interpretować na wiele sposobów. Dla mnie niniejsza opowieść zawsze była i będzie ukłonem twórców w stronę zagrożeń płynących z mitologii Cthulhu. Mike Mignola wykorzystując postać Hellboya skonfrontował jednostkę z potężnym, niewyobrażalnym zagrożeniem. Z zapomnianymi „bogami” władającymi Ziemią przed wiekami, w czasach pierwszych ludzi. Brzmi znajomo? Powinno. Jak już wspomniałem, w Seed of Destruction zetkniemy się z wieloma schematami, motywami wypracowanymi przez innych twórców – Roberta Howarda, Henry’ego Kuttnera oraz oczywiście Lovecrafta – lecz zostały one umiejętnie zredagowane na potrzeby komiksu oraz zaadaptowane do świata Hellboya. Uważam, że źródeł sukcesu komiksu Seed of Destruction należy szukać w owej oryginalnej symbiozie klasycznych, okultystycznych motywów z nowoczesnością uosabianą przez chociażby działania Biura Badań Paranormalnych i Obrony. Właśnie ów niesamowity kontrast – scena, w której członkowie B.B.P.O. wsłuchują się w opowieść lady Emmy Cavendish po prostu świetna! – jak również odpowiednia równowaga pomiędzy starym a nowym stanowi siłę komiksu i sprawia, że świat Hellboya cały czas fascynuje kolejnych odbiorców.

Opowieść Seed of Destruction po raz pierwszy została wydana za sprawą Dark Horse Comics i ukazywała się od marca do czerwca 1994 roku. Na polską odsłonę komiksu musieliśmy czekać ponad siedem lat, do lipca 2001 roku.

I polskie wydanie
Egmont, 07/2001
II polskie wydanie
Egmont, 05/2012
III polskie wydanie
Egmont, 11/2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz