Biografia Howarda Phillipsa Lovecrafta autorstwa Joshiego to pozycja doprawdy fascynująca. Wychwalać jednak jej zalet w sposób rozwlekły nie zamierzam, przynajmniej nie w tym momencie, ale wszystkich zainteresowanych już teraz zachęcam do zapoznania się z nią, gdyż na polskim rynku stanowi nieocenione źródło (słowa uznania dla Mateusza Kopacza, tłumacza owej książki) informacji na temat życia i pracy twórczej „dżentelmena z Providence”. Co jeszcze ważniejsze, książka inspiruje do ciągłego uzupełniania wiedzy o Lovecrafcie oraz przypomina o wpływie jego dokonań na współczesną popkulturę. Ta ostatnia kwestia została szczegółowo przedstawiona w rozdziale Twa sztuka nie odeszła (1937-1996), gdzie możemy przeczytać między innymi o pośmiertnych publikacjach dzieł Lovecrafta, zatargach o spuściznę po zmarłym pisarzu, czy właśnie oddziaływaniu jego twórczości na kulturę masową.
Lektura wspomnianego rozdziału była poniekąd powodem, dla którego sięgnąłem po filmy zainspirowane utworami Lovecrafta. Kilka miesięcy temu kierowałem pochwały pod adresem The Haunted Palace w reżyserii Rogera Cormana, dziś przyszedł czas na The Shuttered Room. O ile jednak w przypadku dzieła Cormana nie mamy wątpliwości, iż nawiązuje bezpośrednio do opowiadania The Case of Charles Dexter Ward, o tyle z drugim filmem sprawa nie jest już taka oczywista. Choć, w czołówce The Shuttered Room możemy dostrzec informację jakoby scenariusz opierał się o tekst Lovecrafta, to jednocześnie pojawia się tam nazwisko Augusta Derletha, osoby która dla zachowania pamięci o „samotniku z Providence” zrobiła tylko dobrego, co i złego. Oficjalnie uznaje się, że autorem opowiadania The Shuttered Room był sam Derleth, który jednakże utrzymywał współautorstwo Lovecrafta. Podobne zabiegi stosował Derleth także przy innych utworach swojego autorstwa, zwłaszcza tych odwołujących się do „mitologii Cthulhu”. Jego poczytania dokładnie opisuje między innymi Joshi w H.P. Lovecraft: A life:
„Już w latach czterdziestych Derleth wpadł w obsesję na punkcie „mitologii Cthulhu” i pisał jedno opowiadanie za drugim. Dwa zbiory, The Mask of Cthulhu (1958) oraz The Trail of Cthulhu (1962), zawierające teksty publikowane w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, stanowią jedne z najgorszych fragmentów jego twórczości. Derleth, podobnie jak wieku późniejszych autorów tego typu pastiszów, najwyraźniej uważa, że największym hołdem, jaki można złożyć Lovecraftowi, jest pisanie nieprawdopodobnych, banalnych imitacji jego własnych opowiadań. Niemalże każdy z tych tekstów zawiera katechizm idei Starszych Bogów i żywiołaków, a także „wypędzenie” „złego” Cthulhu, Yog-Sothotha oraz Hastura (którego Derleth zaczął uważać za przyrodniego brata Cthulhu, cokolwiek to oznacza)”.
I jeszcze jeden fragment:
„Już wystarczająco niekorzystne byłoby dla Derletha, gdyby przedstawiał w swojej pracy twórczości własną wizję mitologii – uznano by, że jest to tylko i wyłącznie jego własne (uzasadnione lub nie) rozwiniecie pomysłów Lovecrafta. Derleth posuną się jednak dalej: w kolejnych artykułach przypisywał swoje poglądy Lovecraftowi. Właśnie poprzez tę działalność zasługuje na największe potępienie. W ten właśnie sposób Derleth przez trzydzieści lat utrudniał prawdziwe zrozumienie Lovecrafta, gdyż był traktowany jako „autorytet” w sprawie jego twórczości oraz jako jego rzecznik i obrońca”.
Niezależnie jednak od rzeczywistych początków opowiadania The Shuttered Room, film w reżyserii Davida Greena z 1967 roku jest pod wieloma względami znakomity. Impulsem do jego nakręcenia stał się wzrost zainteresowań mass mediów na początku lat sześćdziesiątych utworami Lovecrafta oraz opublikowanie przez Arkham House (wydawnictwo Derletha) kolejnego zbioru opowieści grozy (The Shuttered Room and Other Pieces 1959) zawierającego oprócz tekstów „dżentelmena z Providence”, także utwory innych pisarzy.
Postacią grającą w filmie Greena pierwsze skrzypce jest Susannah Whately, która po siedemnastu latach wraca na wysepkę Dunwich, aby odwiedzić i objąć w posiadanie rodzinne domostwo. W podróży towarzyszy jej małżonek (Gig Young) oraz… strach przed wspomnieniami z dzieciństwa. W rolę Susannah wcieliła się seksowna Carol Lynley (widoczna na zdjęciu), której wdzięki mogliśmy podziwiać chociażby w takich filmach, jak The Last Sunset (1961), czy The Poseidon Adventure (1972). Zarówno Lynley, jak i Young stworzyli kreacje zasługujące na uznanie, choć nie do końca tak dobre, jak można by było po nich oczekiwać. Pomimo niezbyt ciekawej i w suma sumarum schematycznej historii potwierdzili swoje umiejętności aktorskie, choć na zdecydowanie większą uwagę zasługuje Ethan – przywódca zacofanych, nieokrzesanych i obleśnych wieśniaków. W postać tę wcielił się hollywoodzki macho tamtego okresu, Oliver Reed, który w sposób wiarygodny odtworzył zafascynowanie prostego chłopa piękną i pociągającą panią z miasta.
Twórcom The Shuttered Room również należą się słowa uznania. Podczas oglądania filmu cieszyłem się widząc, że oto nie mam do czynienia z horrorem epatującym czy to nadmierną ilością krwi, czy też przyprawiającą o ból zębów, głupotą bohaterów. Zamiast scen pełnych brutalności i przemocy rodem z opowiadań Bierce’a, otrzymałem wciągający obraz o rodzinnej tragedii osadzony w realiach charakterystycznych dla prozy Lovecrafta. Niestety, nie jestem w stanie stwierdzić w jakim stopniu film odpowiada utworowi Augusta Derletha, a na ile jest tylko wesołą twórczością Davida Greena. Zainteresowanych lekturą pierwowzoru odsyłam jedakże do zbioru opowiadań Obserwatorzy spoza czasu wydanego w 2000 roku przez Zysk i S-ka.
The Shuttered Room zasługuje na uwagę z jeszcze jednego względu. David Green posługując się motywami stosowanymi w horrorze już wielokrotnie – rodzinna klątwa, nawiedzone domostwo – w dość ciekawy sposób odzwierciedlił obraz Stanów Zjednoczonych z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Rewolucja seksualna, konflikt pokoleń, migracja ludności ze wsi do miast to przykłady najbardziej rzucające się w oczy. W trakcie seansu niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że czekająca na Susannah „klątwa” jest jedynie dodatkiem, punktem wyjścia do opowiedzenia historii o wiele bardziej złożonej – historii o zderzeniu się przedstawicieli dwóch światów: ortodoksyjnego i nowoczesnego.
Niezależnie od wszystkiego, The Shuttered Room jest pozycją wartą polecenia każdemu miłośnikowi horroru; zwłaszcza fascynatom kina starszej daty. Podtrzymująca napięcie muzyka, przekonywający bohaterowie, atmosfera strachu to czynniki, dzięki którym czas poświęcony kinu Davida Greena nie uważam za stracony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz