[1963] Birds


Dawno nie miałem tylu dni wolnego. Odpoczynek zawdzięczam oczywiście świętom, podobnie jak i efekt lekko przyciasnych spodni. Dzięki także przed wigilijnemu podnieceniu, sprzątając kilkudziesięciometrowe mieszkanie odnalazłem dawno zapomnianą książkę o filmach Alfreda Hitchcocka, reżysera wzbudzającego we mnie uczucie wiecznego nienasycenia. Autor jakże przyjemnej niespodzianki to niejaki Janusz Skwara, facet mający – jak zdążyłem dowiedzieć się grzebiąc w internecie – na koncie pokaźną liczbę publikacji poświęconych różnym okresom z historii kina (Hitchcock, Kino szoku przyszłości, Sezon smutnego kosmity, Świat „czarnego filmu). O szczegółach pracy mistrza suspensu i towarzyszącym jej smaczkach, opowiem jednak innym razem. Dziś wspomnę jedynie o rozdziale zawierającym zestawienie hollywoodzkich dokonań Hitchcocka, a właściwie o jednym z wymienionych w nim filmów.


Za scenariusz do filmu Ptaki odpowiadał Evan Hunter, ale sam pomysł został zaczerpnięty z opowiadania Daphne du Maurier z 1952 roku. Bohaterami, zdecydowanie za krótkiej jak dla mnie historii, jest rodzina Hockenów będąca jedną z ofiar ataków ze strony tytułowych stworzeń. Jak łatwo zgadnąć, agresywne zachowanie władców nieba nie jest rzeczą powszechnie rozpoznawalną przez Brytyjczyków i właśnie na szokowanie tym niewytłumaczalnym zjawiskiem położyła autorka największy nacisk. Pisarka, podkreślając brutalność zaistniałych zdarzeń oraz porównując atmosferę wywołaną ptasimi napaściami do przerażenia towarzyszącemu mieszkańcom Londynu podczas bombardowań z okresu drugiej wojny światowej, utrzymuje czytelnika w stanie ciągłego napięcia. Ptaki to również przykład heroicznej walki człowieka, niestety człowieka porzuconego i niemającego znikąd pomocy. Kończąc lekturę dochodzimy do wniosku, że oto byliśmy świadkami kolejnej bezradności władzy państwowej wobec większości nagłych nieprzewidzianych wypadków. Daphne du Maurier za pierwszą „wpadkę” rządu brytyjskiego zdaje się uważać jego bezsilność w czasie nalotów hitlerowskich Niemiec. Jednocześnie, doceniając waleczną postawę bohaterów, przypomina starą prawdę o samotności człowieka w obliczu kryzysu.

Obraz Hitchcocka wzbudza emocje innego rodzaju. Wątkiem przewodnim filmu są rzecz jasna zmagania sprawnie funkcjonującego miasteczka Bodega Bay z rosnącą agresją ze strony ptaków. Wraz z narastającym problemem obserwujemy jednak zmianę w zachowaniu tej niewielkiej społeczności. Mieszkańców ogrania coraz większa panika oraz zaczynają pałać niechęcią do obcych, w szczególności do Melanie Daniels. Kontrast stanowi postawa Mitcha Brennera (odpowiednik Nata Hockena z opowiadania Daphne du Maurier), który czując nadchodzące zagrożenie postępuje w sposób opanowany i racjonalny. Czy taka postawa pozwoli mu jednak przetrwać?

Ptaki Hitchcocka pozbawione politycznego wydźwięku swojego pierwowzoru, uchodzą za przykład zabawy reżysera konwencją typową dla horroru. Twórcy filmu podeszli do tego zadania bardzo poważnie. Kręcąc sceny ataków ptaków na ludzi wykorzystywali prawdziwe, choć oczywiście odpowiednio tresowane, stworzenia, co nadawało historii sporej realności. Warto także wspomnieć, że inspiracją dla jednej ze scen był prawdziwy atak kruków na stado jagniąt. Dociekliwego Hitchcocka poinformowano, że owa rasa ptaków zabija między innymi poprzez wydziobywanie ofierze oczu. Stąd w filmie sceny makabryczne, które w kryminalnych opowieściach Hitchcocka były niezwykłą rzadkością.

Wśród części krytyków panuje opinia, jakoby ataki ptaków, ukazane jako ogromna niszczycielska siła, symbolizowały bliżej nieokreślone niebezpieczeństwo zagrażające ludzkości, np. niezapowiedziane wojny, powodzie, trąby powietrzne. Patrząc na mocne akcentowanie samej nietypowości zjawiska takie interpretacja wydaje się mieć dość mocne podstawy, choć byłbym daleki od przypisywania Ptakom jedynie takiego wydźwięku. W filmie nie brakuje również momentów humorystycznych (gierki słowne pierwszoplanowych postaci) oraz wątków psychologicznych widocznych chociażby w walce matki głównego bohatera z kobietami próbującymi odebrać jej jedyną podporę, czy intelektualnej potyczce dwójki pięknych kobiet. Napięcie towarzyszące relacji Melanie Daniels z Annie Hayworth jest po prostu niewyobrażalne.

Napięcia, tak wyrazistego w opowiadaniu Daphne du Maurier i filmie Hitchcocka, brakuje w Ptakach 2 Ricka Rosenthala (odpowiedzialnego wcześniej za drugą cześć serii o Michaelu Myersie) i Alana Smithee. Kolejna konfrontacja ludzi z ptakami została brutalnie spłycona do poziomu kiczowatego horroru. Na dodatek horroru, który nie wzbudza u widza nawet leciutkiego dreszczyka emocji. Atakom władców nieba brakuje dzikiej furii, zapalczywości i przebiegłości, czyli tych wszystkich cech, dzięki którym ptaki Hitchcocka wprawiały widza połowy lat sześćdziesiątych w rzeczywiste przerażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz